Forum cybernetyczne Strona Główna Forum cybernetyczne
http://autonom.edu.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: W.D.
Nie Kwi 21, 2024 9:25 am
wns
Autor Wiadomość
W.D.

Dynamizm charakteru: statyzm (odcień egzodynamiczny)
Wysłany: Czw Paź 08, 2020 12:39 pm   wns

edit
 
 
W.D.

Dynamizm charakteru: statyzm (odcień egzodynamiczny)
Wysłany: Sro Mar 20, 2024 1:24 pm   

Utworzyłem ten temat, dodałem treść, a następnie usunąłem. Było to cztery lata temu. Wtedy, kiedy, jak mam prawo sądzić, niektórzy mogli nawet mieć nadzieję, że wspólnym wysiłkiem mnie zaszczują. Tymczasem opatrzność, w którą zresztą nie wierzę, paradoksalnie wydaje się czuwać nade mną. Nie udało im się więc, przynajmniej póki co. Trzy litery w temacie są skrótem powiedzenia: "Wrogowie nie śpią". Temat dotyczył przejawów nękania, a jakimi się spotykałem, i nadal spotykam, a co zamierzam wkrótce obszernie opisać w tym właśnie wątku. Oczywiście uwzględnię także to, że i ja nie jestem święty, ale jeśli ktoś cię nęka, to musisz zacząć się bronić i oddawać. Kiedy jednak oddajesz, musisz się liczyć z tym, że osoby postronne, nie znając motywów Twojego postępowania, uznają, że to Ty jesteś tym "złym", a nawet - także za podszeptem twoich wrogów - same zaczną cię prześladować.
Zwyrodnialcy nie mają skrupułów. To sadyści - jak kapo w obozach - którym satysfakcję daje dręczenie innych. Z rozkoszą zamęczyliby cię na śmierć, gdybyś tylko na to pozwolił. Co innego otwarcie odwzajemniać się komuś, co robię, choć z racji przewrażliwienia, przypisuję sobie prawo do popełniania błędów (w końcu jeśli uderza w ciebie wiele osób, to może się zdarzyć, że oddasz akurat takiej, która w danej chwili nie występuje przeciwko tobie, lub nawet jest niewinna), a co innego dawać upust swoim chorym instynktom. Nie wyobrażam sobie, żebym np. mógł się cieszyć (niemal podskakiwać z radości), i to z własnym dzieckiem na barkach, pozwalając lub być może nawet wprost namawiając je do przedrzeźniania sąsiada poprzez małpowanie go ze śmiechem, kiedy wykrzykuje imię swojego psa, spostrzegając, że ten dostał się do zagrody i zagryza kurę. Rozumiem, że ktoś kogoś może nie lubić, ale jeśli ktoś cieszy się widząc akt zabijania zwierzęcia przez inne zwierze, to jak można go nazwać, jeśli nie zwyrodnialcem?
O kim mowa? O człowieku, który należy do władz OSP w Harcie (http://osp.harta.pl/zarzad/), pełniąc tam funkcję przewodniczącego Komisji Rewizyjnej.
Kilka lat temu wprowadziłem się (po wielu latach życia osobno) do rodziców i zamieszkałem na poddaszu. Poza zajmowanym przeze mnie pokojem, który zresztą został urządzony głównie przez mojego ojca i mnie samego, nie było tam żadnego innego wykończonego pomieszczenia. Jedynie ten pokój był izolowany (przynajmniej w pewnym stopniu) od dźwięków dochodzących z zewnątrz. Wychodząc więc z pokoju, siłą rzeczy nie można było nie słyszeć docierających spoza budynku odgłosów, w tym także... pokasływania sąsiada. Zwykle, jeśli mnie pamięć nie myli, miało ono na początku miejsce rano około 5:00, czyli mniej więcej tuż przed jego wyjazdem do pracy, i kiedy tylko po wyjściu z pokoju włączałem na strychu światło (widoczne z posesji sąsiada). Od razu po włączeniu światła, słyszałem pokasływanie, ale nie wiązałem go z sobą. Sąsiad kasłał także wtedy, kiedy akurat byłem na zewnątrz. Początkowo myślałem, że może cierpi na jakąś przypadłość, która wywołuje kaszel. Gdy jednak któregoś dnia, kiedy wyszedłem grabić trawnik, sąsiad będący także na zewnątrz (w dodatku w towarzystwie jakiegoś gościa czy gości), dostał napadu kaszlu, zdałem sobie sprawę z tego, że ten kaszel (jak się okazało, fałszywy) to nie wynik choroby, ale przejaw zwykłej złośliwości, czy może także próba zniechęcenia mnie do tego, abym wychodził z domu, kiedy ON jest właśnie "na włościach", aby przypadkiem czegoś nie usłyszeć. Przez długi czas nie reagowałem na to pokasływanie, ale pewnego dnia, kiedy bodajże siedziałem z książką pod ścianą, znów je usłyszałem (sąsiad zakasłał po wyjściu z samochodu, którymś skądś przyjechał), zareagowałem... Usłyszałem wówczas: "Chcesz w pysk?". Słowa te jednak nie do mnie były skierowane, ale do kogoś wewnątrz jego domu, a że jeszcze wtedy nie było dzieci, a jeśli były, to bardzo małe, musiały te słowa być skierowane do jednej z dwóch osób: żony lub teścia. Oczywiście mogłem się przesłyszeć, ale jeśli wziąć pod uwagę fakt, że przed kilkoma dniami, tzn. w pierwszy lub drugi tydzień tego miesiąca (kwiecień 2024) policja przepytywała sąsiadów w poszukiwaniu świadków psychicznego znęcania się nad żoną przez owego sąsiada, to prawdopodobieństwo, że się jednak nie przesłyszałem, jest duże. Muszę dodać, że swego czasu, kiedy rozmawiał przez telefon, to było go słychać chyba w całej połaci, ale nigdy przenigdy nie interesowało mnie to, z kim i o czym rozmawia. Dla mnie nie istniał. Przynajmniej do czasu, gdy zaczął mnie nękać, zmuszając w końcu do odpowiadania, choć bez słów... Wyjątek stanowi mój komentarz pod tym postem na fb: https://www.facebook.com/...AzTDjJeg3txvZvl
Oto jego treść (po nieznacznej modyfikacji): "Człowiek na drugim zdjęciu na pierwszym planie dobroczyńcą, czy może zwykłą...?
Czy o kimś, kto ma istne napady (fałszywego) kaszlu, ile razy zobaczy sąsiada pracującego na własnej posesji, albo kto na drugi dzień po tym, jak sąsiada w ciężkim stanie bierze do szpitala karetka, włącza na fula muzę w samochodzie, albo kto idzie na policję i donosi o tym, co zrobił sąsiad, nie wspominając ani słowem o swoim zachowaniu, które sprowokowało sąsiada do takiego a nie innego zachowania, kto, gdy widząc jak pies sąsiada dusi kurę, skacze niemal z radości na ten widok, albo kto notorycznie zakłóca spoczynek nocny... można powiedzieć, że jest dobroczyńcą? Rozumiem, że udział w tej świątecznej pomocy (jak zresztą samo członkostwo w OSP) może stanowić jedną z zasłon dymnych, które mają zamydlić ludziom, którzy go nie znają osobiście, oczy. Być może oni uznają go za dobroczyńcę. Dla mnie, który ma z nim do czynienia na co dzień, jest on zwykłą... szują! I taki to człowiek - w rzeczywistości, jeśli wziąć pod uwagę przepisy, które notorycznie łamie (naruszanie spokoju publicznego i uporczywe nękanie), przestępca!, a co najmniej kandydat na niego - jest pracownikiem Zakładu Karnego w Rzeszowie!
Edit: Z rozmowy z policjantem na Komisariacie Policji w Dynowie jednoznacznie wynikało, że na policji ani nie powiedział, co sam zrobił, ani nawet nie odtworzył nagrania z dźwiękiem, co pośrednio potwierdził policjant (dzielnicowy na Hartę), z którym rozmawiałem, odpowiadając przecząco na moje pytanie o to, czy słyszał, co sąsiad mówił, kiedy nagrywał mnie telefonem. Policjant próbował się ode mnie dowiedzieć, co właściwie sąsiad zrobił, ale się nie dowiedział. Tego, co sąsiad mówił, a raczej wykrzykiwał, też mu nie powiedziałem.
Wyzywał mnie od chojraków (podczas nagrywania), a tymczasem sam nie miał odwagi cywilnej, żeby uczciwie powiedzieć policji, co zrobił, ani nawet odtworzyć dźwięku nagrania. Jeśli nie miał sobie nic do zarzucenia i w końcu (po dobrych paru dniach) zdecydował się iść na policję, to co stało na przeszkodzie, żeby przedstawić sprawę uczciwie? Zamiast tego potraktował policjantów jak frajerów - pokazał im, co chciał, i powiedział, co chciał, prosząc mnie przy tym (za pośrednictwem policjanta), żebym nie wchodził na jego posesję, jakby co najmniej droga dojazdowa do posesji była częścią posesji, na której stoi dom jego teścia, do którego to domu się wprowadził przed kilkoma laty, a "przejęcie" domu wraz z posesją było sprawą już dawno przesądzoną..."


Zwyrodnialcem można chyba też nazwać kogoś, kto rzuca (np. kawałkami dachówki) w psa sąsiada, czy tym bardziej postrzela psa śrutem!, a przynajmniej pozwala, aby ktoś inny to zrobił. Tylko kto, jeśli nie ten, o kim myślę, mógłby to zrobić? Jakby nie było, strzał padł z bliskiej odległości i z sąsiedniej posesji. Swoją drogą - jeśli rodzina żony (z którą masz dwójkę dzieci) wyrzuca cię z domu, i to pomimo tego, że wybudowałeś za nim swój własny dom, do którego mogłeś się przeprowadzić wraz z żoną i dziećmi, to chyba musiały być ku temu wyraźne powody... A pytałem jego żony przed laty, gdy jeszcze była panną, czy to ten jedyny, czy jest pewna swego. Zapewniała, że tak. Mówiła również o tym, że nie planuje szybkiego rodzicielstwa, a tymczasem wypadki potoczyły się szybko i inaczej: ślub, dzieci, rozwód, śmierć eksmałżonka.
Uschła jeżynomalina, która rosła tuż przy siatce granicznej, a która tak pięknie owocowała przed uschnięciem. Może sama z siebie, a może ktoś jej dopomógł. Zdechł pies, choć nie od postrzelenia, ale po jakimś czasie, chyba po zatruciu (z pyska ciekła mu krew, gdy słaniając się doszedł do schodów przed drzwiami wejściowymi do domu, gdzie wyzionął ducha); może zjadł niedostatecznie zabezpieczoną przed dostępem trutkę na szczury, a może ktoś specjalnie go czymś "poczęstował". Nie wiadomo. Wiadomo jedno - człowiek też jest śmiertelny...
  
 
 
W.D.

Dynamizm charakteru: statyzm (odcień egzodynamiczny)
Wysłany: Nie Kwi 21, 2024 9:29 am   

edit
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group